Trzy teczki

Chowam bezwiednie do zmyślonej teczki
Moje codzienne drobne smuteczki
I choć wiem że zawsze przecież są te same
Jednak z maniackim uporem ponownie chowane
Zmyśliłem drugą teczkę do tego
By czasem przechować też coś wesołego
Ta pierwsza z nadmiaru przyjmować się wzbrania
Ta druga wciąż pusta nic nie mam do schowania
O jakby to sprawiedliwie i pięknie wyglądało
Gdyby każdemu radości i smutków po równo przypadło
Lecz to utopia i nie ziści się nigdy o nie
Wymyśliłem więc trzecią teczkę i do niej schowałem te dwie

< powrót